ACTA - wolność internetu zagrożona?

„ACTA to legislacja „piorąca” na poziomie międzynarodowym coś, co było bardzo trudno przepchnąć przez większość parlamentów”

Stravros Lambrinidis, europoseł, ALDE.


W ciągu ostatnich dni w ogniu internetowej krytyki znalazł się projekt międzynarodowego porozumienia na mocy którego państwa wspólnie walczyć będą z rozprzestrzenianiem się piractwa w internecie. Kontrowersje związane są jednak zarówno z procesem przygotowania owego porozumienia jak i wynikających z niego restrykcji i ograniczeń. Po dokładniejszym przyjrzeniu się i zrozumieniu konsekwencji, jakie idą w parze z porozumieniem, jakie polski rząd chce podpisać, owa krytyka staje się jasna i w pełni zrozumiała. Czym jest Acta i co stanowi istotę jej innowacyjności w walce z piractwem rozprzestrzeniającym się w globalnej sieci?

Acta to skrót od Anti-Counterfeiting Trade Agreement. Jest to porozumienie dotyczące walki z naruszeniami własności intelektualnej. W październiku 2007 Stany Zjednoczone, Wspólnota Europejska, Japonia i Szwajcaria ogłosiły rozpoczęcie negocjacji na temat ACTA. Wkrótce dołączyły do nich kolejne kraje, takie jak Australia,  Korea Południowa, Nowa Zelandia, Meksyk, Jordania, Maroko i inne. Jednym z głównych powodów powstania głosów krytyki już na poziomie prowadzenia prac nad aktem było to, że szczegóły prowadzonych negocjacji były tajne do 22 maja 2008, kiedy to robocza wersja dokumentu pojawiła się w serwisie WikiLeaks. Porozumienie zostało przygotowane z pominięciem zwyczajowych konsultacji, gdyż ACTA zostało wynegocjowane za zamkniętymi drzwiami, bez udziału państw Europy. Przez ponad dwa lata trwały prace nad tym porozumieniem, a opinia publiczna wyłącznie z przecieków mogła dowiedzieć się, jak przebiegają i o czym traktują rozmowy jej twórców. Dopiero 24 marca 2010 roku pełny tekst porozumienia wyciekł do sieci Internet.

„Własność intelektualna musi być chroniona, ale nie powinna być przekładana nad prawa indywidualnych osób do prywatności i ochrony danych”

Peter Hustinx, europejski inspektor ochrony danych. 



Jakie są zatem konsekwencje wprowadzeni ACTA? Internet przestanie być medium swobodnej wypowiedzi, jak to ma miejsce dziś. Rząd, dostawcy internetu oraz firmy udostępniające usługi internetowe będą miały wgląd w treść umieszczanych przez nas informacji w globalnej sieci. Dotyczy to zarówno wysyłanych maili, postów na forach internetowych, portalach społecznościowych. Wynika to z faktu, że odpowiedzialność za naruszenie praw własności intelektualnej przejdzie właśnie na dostawców internetu. Oni będą musieli filtrować informacje przez nas umieszczane w poszukiwaniu treści naruszających nowe prawo, co wiąże się z ogromnymi restrykcjami. Idąc dalej, ACTA wymusza na producentach oprogramowania antywirusowego udostępnianie uprzywilejowanym służbom narzędzi pozwalającym na monitorowanie sieciowego sprzętu cyfrowego, do którego zaliczają się odtwarzacze HD, konsole do gier, komputery osobiste, etc. Co najbardziej kontrowersyjne, powołanie przepisów ACTA przewiduje powstanie specjalnej instytucji – tak zwanej „Komisji ACTA”. Dokument, który przedostał się do informacji opinii publicznej, nie precyzuje jej uprawnień ani obowiązków - nie obliguje jej również do działania w sposób transparentny, oparty na zasadach demokracji, gdzie każdy ma możliwość przejrzenia zasad i kompetencji funkcjonującego organu. Komisja zatem nie będzie kontrolowana przez społeczną opinię monitorującą kompetencje osób w jej skład wchodzących.


W momencie pisania tego artykułu największy portal społecznościowy, facebook, aż kipi od głosów krytyki, kierowanych głównie przeciwko wprowadzaniu ACTA w życie. Użytkownicy internetu boją się bowiem, iż wprowadzenie porozumienia będzie równało się końcu prawdziwie wolnego internetu. I mają ku temu prawdziwe mocne podstawy i przesłonki. Państwa które biorą udział w negocjacjach chcą także, by osoby podejrzane o naruszanie praw autorskich były odłączane od internetu. Nie miałby być potrzebny ani proces przed sądem, ani tym bardziej prawomocny wyrok. Na takie rozwiązanie jest także skłonny zgodzić się nowy Parlament Europejski, w przeszłości zawsze stojący po stronie internautów i ich praw. Natychmiast usuwane mają być również wszelkie treści, co do których istnieje podejrzenie, że naruszają czyjekolwiek prawa autorskie. Strony, całkowicie niewinne, które udostępniają legalnie materiały video lub muzykę mogą na tym bardzo ucierpieć. Znów bez procesu i wyroku. Konieczne będzie jedynie powiadomienie osoby bądź instytucji odpowiedzialnej za umieszczenie spornych treści. Praktyka ta stosowana jest już obecnie w Stanach Zjednoczonych. Jest to prosta droga do wprowadzenia cenzury w sieci. Niedawno swoją działalność zawiesiła jedna z najbardziej popularnych stron z dostępem do seriali, filmów i muzyki - megaupload i megavideo. TechDirt zauważa, że propozycje te oparte są prawdopodobnie na umowie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Koreą Południową, na mocy której ta ostatnia wprowadzić u siebie musiała niezwykle surowe prawo w zakresie walki z piractwem. Powszechne było odczucie, że porozumienie leżało jedynie w interesie Waszyngtonu.


W trakcie pisania tego artykułu strona sejmu jest niedostępna - prawdopodobnie w wyniku ataków hackerskich. Grupa Annonymous, złożona z niezależnych hakerów, podejmuje ataki na witryny rządowe z powodu protestu przeciwko przystąpieniu Polski do tego porozumienia. I trudno nie kryć zdziwienia - restrykcje, jakie zostaną nałożone na internet, mogą znacznie uprzykrzyć korzystanie z jego dotychczasowych usług.

[MOBILE]

 


 

 

Powrót do strony z artykułami

 

 


 

AVENHANSEN Sp. z o.o. zezwala na kopiowanie i wklejanie na inne strony internetowe powyższego artykułu pod warunkiem dodania pod artykułem poniższego tekstu i dodania linka do tej strony:

Artykuł jest własnością firmy szkoleniowej AVENHANSEN Sp. z o.o.

Link do artykułu »

 


 

Podziel się spostrzeżeniami i przemyśleniami na temat opisywanego zagadnienia.

 

 
ACTA - wolność internetu zagrożona?
Oceny: 3 z 5 z 43 głosów